poniedziałek, 2 listopada 2015

Mity na temat motywacji

Zatrzymałam się w miejscu. Przez ponad tydzień nie zrobiłam nic co mogło by mnie przybliżyć do schudnięcia.Czyżbym już zapomniała na czym mi zależy ? i czy aby napewno zależy ? Może po drodze straciłam motywację i sens w tym wszytskim ? Może za dużo od siebie wymagałam na raz i za szybko chciałam zgubić te pare kg ? Zbierałam się od dłuższego czasu żeby to napisać,ale to taki wstyd przed samym sobą jak uświadomisz sobie to i zobaczysz napisane na białej stronie.Tego już nie da się wyprzeć, po prostu nic nie zrobiłaś, nie ukryjesz tego.A teraz zastanów się czy faktycznie Ci na tym zależy ? czy to tylko takie słowa,które powtarzasz w kółko od paru lat ale szybko tracisz motywacje i wszystko zacnasz od początku.Niewiem naprawdę niewiem już czego sama chcę! Niby chciałąbym być chuda i zrobić wszytsko aby to osiągnąć,ale z drugiej strony ta warstwa tłuszczu to taka bezpieczna strefa komfortu psychicznego, nie potafię wyobrazić sobie jak bym wyglądała gdy będę chuda i co chudnę to przytyję, taki strach trochę,ciężko mi to wytłumaczyć.

Ostatnio znalazłam mity motywacji,chciałabym się nimi z wami w skórcie podzielić (wybrałam niektóre)
1. Każda pochwała daje nam siłę- mit. Nadmiar pochwał na dłuższą metę może zaszkodzićnaszej motywacji,a nawet ją zniszczyć.pochwała działa jak narkotyk,Im częściej po nią sięgamy ,tym większą dawkę musimy za każdym razem zażyć. Naukowiec radzi więc stosować pochwały rzadko a na dodatek w sposób bardziej ukierunkwowany. (sama zauważyłam,że jak schudnę i zaczną się komplementy to już sobie później odpuszczam,więc może cośw tym jest ? ) 

2.Nigdy się nie poddawaj-mit trwanie w sytuacji ,która jest nie do zniesieśia, nie tylko wyniszcza psychikę ale i  bardzo negatywnie odbija się na samopoczuciu fizycznym.Ludzie,którzy potrafią zrezygnować z walki o nieosiągalne cele,są szczęsliwsi od tych,którzy uparcie do nich dążą(pewnie za to dostanę wiele negatywnych komentarzy,że sięz tym nie zgadzdacie,ale pomyślcie jeśli osoba która np waży 100 kg ma cel żeby schudnąć do 43 , zatrzymała się przy 50 kg to czy nie będzie i tak szczęśliwa z tą 50 bo super wygląda i siędobrze czuję niż katować się i za wszelką cenę dążyć do tych 43 ? )
3.Zmotywować się można tylko samemu-mit kary nie działają,ponieważ uczymy sięich unikać albo je wstrzymywać.Więc działa motywacja z zewnatrzale zdaniem naukowców musi występować rzadko,pojawiać się  niespodziewanie,odnosić się do cech osobowości
4.Żaden cel nie jest zbyt wielki-mit ,,im większy cel tym większa motywacja-to błąd bo strategia ta w najgorszym przypadku prowadzi do demotywacji.Długa droga do sukcesu może osłabić naszą dyscyplinę i pozbawić nasz sił.Stosujmy więc zasadę step by step czyli działania małymi kroczkami.


Co ze mną ? niewiem.Postaram działać małymi kroczkami
W listopadzie co tydzień będę chudła 1 kg
Na koniec ma być 4 kg mniej, 
Cwiczę skalpel 3 razy w tyg. (ktoś chętny się przyłączyć ? ) 
2-8,11 nie jem fastfoodów
9-15,11nie jem słodyczy
16-21,11 jem 5 posiłków dziennie
22-29,11piję 2 litry płynów dziennie 
Po tygodniu postaram się eliminować moje złe przyzwyczajenia i dokładać te dobre.






środa, 21 października 2015

Czy ja straciłam motywację ? Z dietą tak źle jak jeszcze dotąd nie było, na wage nie staje nawet, szkoda nerwów.Wydaje mi się,że po prostu odpuściłam sobie,znajdując milion wymówek dlaczego moge to czy tamto zjeść.Wstyd mi przed wami,że się nie udało,że jadłam i was zawiodłam,a najbardziej głupio mi przed samą sobą bo obiecałam sobie do urodzin ważyć mniej,teraz już to się nie uda..Dziś planuje zrobić sobie głodówke, niech ten pokarm zalegający w brzuchu się przetrawi.Pozatym mam silne zapalenie mięsnia , 2 dni temu wylądowałam w nocy w szpitalu bo nie mogłam chodzić, dostałam zastrzyk ( jak ja współczuje tej miłej pani która musiała oglądać mój  otłuszczony tyłek)teraz mam silne leki przeciwbólowe i jest już znośnie,ale wiadomo aktywność fizyczna jak narazie odpada.Czuję się coraz gorzej,stresuje się uczelnią,tym prawkiem,w poniedziałek mam już egzamin teoretyczny( na szczęscie nie jest taki drogi bo 30 zł,ale liczę na to,że zdam za pierwszym razem)chyba w jakąs depresję popadam,mam wrażenie,że wszystko robie źle, nikt mnie nie lubi,ogólnie czuje się taka bezwartościowa może dlatego też mi z dietą nie wychodzi ? a może to jest kolejna wymówka ? 




czwartek, 15 października 2015

Nie jem dużo, naprawdę, a waga stoi w miejscu. Wiem powinnam ćwiczyć ale już naprawdę nie mam siły przez zajęcia na uczelni i tą pracę. Chciałabym biegać rano bo wiem,że można łatwo tak schudnąć.Muszę zmniejszyć ilość godzin w robocie.Co do dobrych wiadomości to w końcu udało mi się otrzymać ten numer PKK i mogę zapisać się na jazdę.Co do planu to wszystko udaje mi się realizować poza tymi ćwiczeniami bo gdy mam chwilę wolnego to wolę drzemkę zrobić.Trzeba będzie to poprawić. Ze złych informacji skusiłam się dzisiaj na małego hot doga z żabki( niewiem ile on mógł mieć moze 500 ?)+ do tego ranek zaczełam od zupki chińskiej(280 kcl) i teraz jem połowę pamelo. To jest pierwszy dzień gdzie nie zjadłam 3 porcji owoców i warzyw,ale już ranek zapowiadał się tragicznie(spóźnienie na laborki)a na następnych zajeciach razem z grupą 4 osobową zostaliśmy wywaleni z zajeć za brak wiedzy.. Wiedzę mieliśmy tylko on źle sprecyzował pytanie.Więc jak juz zawalać to zawalać dalej,więc może z tąd ten hot dog ? Idę zaraz do pracy, będe w domu o północy, znów nie będę mogła zasnąć i pół nocy zleci.Pójdę chyba do lekarza niech mi coś mocniejszego przypisze bo tabletki ziołowe,magnez,melisa nic mi nie pomagają,a przez to jestem jeszcze bardziej przemęczona.Potrzebuję też większej motywacji do schudnięcia bo gdzieś to wszytsko umarło,a chciałabym żeby waga chociaż drgneła,chciałabym mniej jeść, spróbuje jutro dzisiejszy dzień to i tak klapa, nic już nie zjem.







niedziela, 11 października 2015

Trochę mnie tu nie było, niewiem w sumie od czego zaczac.Już się lepiej czuję,może nie całkowicie zdrowa,ale jest dobrze, maść majerankowa pod pieczący nos to było moje wielkie wybawienie.Tak jak się spodziewałam dostałam jeszcze okres i ochoty na słodkie,a mój mi gotował obiadki,wiec nawet nie było mowy o diecie i niskim bilansie, niewiem ile wtedy jadłam, nie miałam do tego zupełnie głowy.Co do wagi to pokazuje 58,8 czyli mi sie przytyło jakiś jeden kg, niedobrze. Ale jak narazie trzymam się 1000 kcl i staram się jeść zdrowo 5 posiłków dziennie z czego 3 posiłki to owoce lub warzywa.Zostało 13 dni do urodzin, na 55 kg raczej nie mam co liczyć,ale może przełamię barierę 57 kg.Zaczeło się chodzenie  na uczelnie i powiem wam,że jestem przerażona ilością zajęć i godzin ( spodziewałam się,że będą luzy a tu zajęcia np. od 13 do 19 albo od 10 do 18 ) i jak ja tu mam jeszcze pracować,uczyć się,robić prawko,ćwiczyć i znaleźć czas dla siebie ? Czuje,że to będzie wyzwanie.Pracować mogę na same nocne zmiany ( w następnym tyg. mam 5 zmian nocnych..super)Boję się,że znów będe przemęczona,słaba, a wtedy o ponowne choróbsko łatwo.

Mój plan na ten miesiąc :
*jeść 5 posiłków dziennie (w tym 3 to owoce lub warzywa)
*nie jeść słodyczy(wyjątek urodziny)
*nie tykać fastfoodów
*myć zęby 3 razy dziennie
*balsamować się w pon,czw,sob
*peeling wtorek,sobota
*liczyć kcl i je zapisywać
*prowadzić notatki z każdego dnia
*hula hop 30 min codziennie
*w miarę możliwości i czasu to mel b nogi,brzuch,ramiona,pośladki

Założyłam zeszycik i tam wszystko zapisuje i odhaczam.Powiem wam,że bardzo boję się tego prawka,że nie zdam bo jest masa pytań i wszystko się miesza i o niektórych sytuacjach na drodze nie piszą w książkach i skąd ja mam wiedzieć jak się zachować ? Czuję się tak samo jak uczyłam się do matury, już nie mogę patrzeć na ten podręcznik bo wywołuje odruch wymioty,czyżby to przeuczenie ? Nie mówię,że za pierwszym razem od razu zdać (choć byłoby spoko bo zaoszczędziłabym kase z egzaminu poprawkowego)ale wiecie boję się,że będzie taki poprawkowy kolejny i kolejny i jeszcze następny i że nie zdam i cała kasa pójdzie na marne,do śmieci. Idę dalej rozwiązywać testy i czytać podręcznik bo na tą chwilę to dla mnie priorytet.Prawdopodobnie już w następnym tyg. zacznę jazdy na drodze, niewiem czy jestem bardziej podekscytowana czy przerażona,a może jedno z drugim ?
Trzymajcie się chudo!








poniedziałek, 5 października 2015

Choróbsko

Złe, niedobre,wstrętne,okropne choróbsko precz... I do padło też mnie.Nie mam siły zupełnie na nic,Z nosa leci, oczy łzawią jeszcze brakuje tylko żeby okres dostać i bedzie ..cudownie, Dziś jeszcze mam wolne, zajęcia mam od wtorku,więc się trochę podkuruje.Musiałam niestety przerwać ćwiczenia bo bardzo przemęczona byłam,W dodatku cały czas mam problem żeby zasnąć o normalnej porze ( tzn. ok 24 lub nawet przed jeśli nie pracuje).Byłam w aptece, okupiłam się w tabletki na uspokojenie,magnez, febrisan,gripex,krople do nosa i do oczu.Mam nadzieję,że to coś pomoże, na szczęscie kaszel mnie jeszcze nie męczy.Co do diety to nie liczyłam kalorii,ale myśle że tego 1000 nie przekraczam,Teraz nawet chęci na jedzenie nie mam za bardzo tylko piję gorącą herbatę z miodem.Mam nadzieję,że niedługo przejdzie bo chciałabym się wziąść za tą Mel b tak jak wcześniej robiłam,teraz niestety to nawet nogi bym nie podniosła, trzymajcie się ciepło :)






środa, 30 września 2015

58 kg!

Ważyłam się pare razy,waga krąży wokół 58,więc mogę chyba napisać,że w kocu 58 kg jest moje.Udało się.Dziś idę do Alergologa i znowu do urzędu załatwić sprawy ( teraz ma na nich haka!) Plan na październik jest taki :
Pierwsze 3 dni głodówka ( bo mimo,że udało mi się zbić kg to odżywiałam się samym śmieciowym jedzeniem)później planuje przesjsc na HSGHD, ale teraz wytrwam miesiąc, musze. Skończył mi się Senes i jak narazie nie planuje kupić.Do urodzin (23 październik chciałabym zobaczyc 55 kg)Oprócz tego już od 3 dni ćwicze z mel B nogi,ramiona,brzuch,pośladki.Do końca października spróbuje na tym pozostać, później może wezmę się za Chodakowską ( narazie nie czuję się zbyt silna żeby jej podołać.Trzymajcie się :)





sobota, 26 września 2015

Czy jak się wali to wszystko naraz ?

Już nie pierwszy raz napotykam problemy z racji tego,że nie jestem zameldowana tu gdzie teraz mieszkam,a w innym miejscu oddalonym o znaczną ilość km. Wynajmuję mieszkanie razem z chłopakiem i tu też studiuję.Parę dni temu dostaliśmy taką kartę,którą mamy oddać do spółdzielni i tam jest napisane: punkt1: osoby zameldowane w mieszkaniu imie,nazwisko,pesel,imiona rodziców, 2 punkt: osoby faktycznie wynajmujące mieszkanie i tak samo imie,nazwisko,pesel.Problem w tym,że babeczka która nam wynajmuje nie zameldowała nas i teraz prawdopodobnie będzie musiała płacić karę, narazie jej tego pisma nie pokazaliśmy.Próbuję również zrobić prawko,a własciwie się zapisać i wszytsko niby w porządku bo w końcu dzwoniąć do 5 firmy zajmującej się tym znaleźli miejsce i od 1 października bym musiała zacząć,ale musze miec wniosek o wydanie prawko jazdy i profil kandydata na kierowce.Z racji tego,ze już nie jest obowiązkowe zameldowanie i w nowych dowodach osobistych tego punktu nie ma, myślałam,że uda mi się to w urzędzie miasta załatwić.Wszystko szło dobrze,wystałam się w kolejce,w koncu weszłam do środka, daje dla babeczki badanie od lekarza,zdjecia i juz uzupełniam wniosek. Na początku jej wyjaśniłam,ze mieszkam tu od 3 lat i studiuję,a mieszkam u ,,cioci'' ( nie jest to prawdziwa ciocia,ale zawsze tak mówie,zeby problemów nie miała) pokiwała głową i nagle takie olśnienie i mówi ale nie mam pani w ewidencji mieszkanców na co ja mówie,ze jak wczesniej mieszkam u cioci i babeczka sie wkurzyła i papiery zostały cofnięte(a było tak blisko!) no i kazała mi wziąć od tej cioci pisemna zgode,ze pozwala na wydanie prawka pod tym adresem. NO i się trochę załamałam bo wiem,ze babeczka tego nie wypełni bo będzie kare musiała płacic.Wszystko by poszło dobrze gdybym miała dowód nowy i tam nie było napisanego miejsca zameldowania.Jak już mówiłam mam czas do 1 pazdziernika,dokumenty wysłałam do domu razem z kopia dowodu osobistego i upoważnieniem rodzica, dokumenty może dojdą w poniedziałek,tata by poszedł załatwić to we wtorek i od razu by wysłał ale czy dojdą na czas znajać naszą pocztę polską ? Kolejnym problememm jest to ze na badaniu od lekarza mam adres miejsca zamieszkania tu gdzie jestem a nei domowy i mogą wyjśc pewne nieprawidłowości,więc możliwe,że nie uda się tego załatwić.Już się tyle napłakałam,a jak sie wali to wszystko na raz.

Bilans czwartkowy był według planu +120 kcl na batonika razem 658 kcl
a jeśli chodzi o ten fatalny piątek to była jakaś tragedia, przez te głupie dokumenty zaczełam pocieszać się jedzeniem, tu batonik,tu cukierek,Żarłam jak opętana wszytsko co można było.W pracy frytki,fastfoody,lody,ciastka.Byłam taka wściekła a jedzenie przynosił ulgę. Zjadłam może z 3000 lub nawet (o matko boska!)4000 kcl niewiem,nie liczyłam nawet,ale wiem,ze sporo tego było.Wróciłam z pracy to zrobiłam sobie senes w sumie 2 kubki.Wypiłam i grzecznie poszłam spać.

Dziś tak sobie myślę, pójdę porozmawiać do tej szkoły i powiem,ze mam mały problem z dokumentami i wyjaśnię jak sprawa wygląda.Może pójdą na rękę w końcu to ja płacę.Jestem dziś już dużo spokojniejsza.Narazie dzień zaczełam od wafli ryżowych i mięty,dalej może jabłko do pracy i będzie dobrze.

Upss, trochę długi post wyszedł, jak ktoś w całości przeczyta to podziwiam i dziękuję.






środa, 23 września 2015

:) !

Zapisałam się na prawkooo! :) Dzis cały dzień latałam zrobic zdjecia,na uczelnie,odebrać zdjęcia,do lekarza na badania i 15 min temu wróciłam z basenu.Wszystko idzie po mojej myśli,tylko obawiam się jednej rzeczy bo jest coś takiego jak profil kandydata na kierowce i to trzeba pobrać z zakładu komunikacji,tam gdzie jest się zameldowanym, ja niestety mieszkam bardzo daleko do domu i bym musiała zmarnować dosłownie cały dzień żeby ten głupi papierek pobrać,a tu gdzie teraz mieszkam niestety nie jestem zameldowana.To załatwie dopiero w piątek bo jutro mam na 9 do pracy i nie zdąże.Oby się udało załatwić to na miejscu, trzymajcie kciuki.Kurs zaczyna się od 1 października i jak dobrze pójdzie to w grudniu już bym zdawała egzamin.

Co do diety to
22.09
naleśniki z twarogiem i oliwkami ( jak liczyłam to na oko wyszło 450-500 max kcl)
kawałeczek sernika dosłownie taki pasek 1,5 cm (niewiem ile to mogło mieć kcl)

23.09
owsianka malina z żurawiną 245 kcl
naleśniki z twarogiem,oliwkami i pomidorkiem (500 kcl)
wafle ryżowe 80 kcl
chipsy jabłkowe 84 kcl
mini smarties 64 kcl
razem 973 kcl!

Ohoho to dziś poszalałam, muszę się ogarnąć, nie mogę tak się obżerać,ale wybaczam sobie dzisiaj bo wszystko pewnie i tak spaliłam biegając od rana i załatwiając sprawy no i jeszcze ten basen.Czyli nie najgorzej.Mam nadzieję,że o niczym nie zapomniałam jeśli chodzi o bilans.

Jutro planuję zjeść owsiankę z jabłkiem (250 kcl) sałatkę grecką w pracy (133) na kolację kukurydzę z parowaru (155) Razem 538.Trzymajcie się cieplutko! :)






wtorek, 22 września 2015

3 dniowa głodówka zakończona sukcesem :)

Udało się, wytrzymałam 3 dni na głodówce z czego 2 dni byłam w pracy podczas jej trwania.Nie skusiłam się na ani jedną frytkę ani zadnego fast fooda w pracy co jest bardzo dużym sukcesem bo mam do tego słabość. Ważyłam się dziś 4 razy,każdy w innym miejscu w domu i dostałam 2 różne liczby.Waga pokazała 58,4 oraz 56,9. Ale wezmę ten wyższy wynik bo to raczej mało prawdopodobne aby po tych 3 dniach spadło aż tyle.Czuję,że dziś też mogłabym lecieć z głodówką bo mam wolny dzien od pracy,ale jak wstawałam rano to taki skurcz mnie w nodze złapał,aż myślałam,że się popłaczę, więc coś tam zapewne zjem.

Wczoraj zrobiłam sernik na zimno na mleku 0,5% z biszkoptami,borówkami i galaretką truskawkową.Chcialam mojemu zrobić taką małą niespodziankę.Stoi w lodówce i tak trochę mnie kusi żeby spróbować czy wogóle wyszedł bo jak nie to wstyd częstować innych.Miałam w planach dzisiaj zjeść dosłownie taki mały kawałeczek,ale jak zobaczyłam na wagę to trochę boję się,że waga podskoczy niewiadomo ile w górę. A o to mój serniczek :)

























Chciałabym do moich urodzin tj. za miesiąc aby ta waga pokazała 55 kg,ale również boję się takiej liczby bo nigdy przedtem niewidziałam jej na wadze.Ostatnie moje ważenie z tak niska wagą to było początek gimnazjum i 53 kg, a później nastąpił zły okres czasu dla mnie i odkąd pamietam zawsze było 64 lub 65 kg.Postanowiłam też zapisać się na prawko bo trochę mam odłożonej kasy po wakacjach,ale i tak spróbuje rozbić to na raty, teraz zapłaciłabym 1000 zł a resztę po mojej wypłacie czyli 10.Myślicie,że realne jest zrobienia prawka w miesiąc ? :>





sobota, 19 września 2015

Wyjazd do domu

Trochę mnie tu nie było, wszystko przez wyjazd do domu,ale o tym zaraz.Przed nim zrobiłam sobie 3 dniową głodówkę żeby brzuch nie był tak wydęty, jak się wspaniale wtedy czułam, pierwszy dzien był najgorszy, może nie tyle byłam głodna co brakowało mi samej tej czynności zeby pójść zrobić coś,usiąść i zjeść przed laptopem.Następny dzień był dziwy, mogłam nie jesc, czas zleciał bardzo szybko, trzeci dzien z resztą tak samo. Teraz wiem,żę mogę wytrzymać na głodówce, wczesniej to było nie do pomyślenia.Jak jechałam do domu w pociągu też nic nie zjadłam bo wiedziałam,że gdy tylko dojadę do domu mama czymś mnie nafaszeruje,wiec wolałam nic nie jeść przed. Gdy byliśmy już na miejscu dostałam tyle kurczaka smażonego w sałatce z ogórkiem i pomidorami,że zastanawiałam się czy można to jeszcze nazwać sałatką.Ale żeby nie zrobić przykrośći mamie która widzę 2 razy w roku,więc zjadłam wszystko.Mój żołądek z trudem przetrawił to, dawno nie dostał tak olbrzymiej porcji.Myślałam,że pękne.Następnego dnia mama podeszła do mnie i powiedziała,że strasznie schudłam i jestem taka przezroczysta.Kości policzkowe zapadnięte i wogóle taka bez życia.Jak wyjeżdżałam z domu ustałam na wagę i pokazywała jakies 58 kg w ubraniach,no ale bez przesady ze pare kilo mi zeszło i od razu taka chuda i przezroczysta.. ? Kazała mi zrobić wyniki krwi.Nastepnego dnia żeby nie wzbudzać podejrzen zjadłam obiad tzn coś podziubałam mięska i sałatkę, z kolei schabowego oddałam dla mojego bo ,,ja już nie mogę''. Byliśmy w galerii, miałam w planach kupić sobie spodnie, zawsze mam z nimi problem bo nie wyglądam w nich tak jakbym chciała.Góra ciała brzuch ramiona wyglądają w miarę okej,ale dół.. te biodra ta się rozszerzają ze naciągąć coś na nie to niezły wyczyn no i jeszcze upchac ten tłuszcz w materiał i się dopiąć to już zwycięstwo.No i znalazłam w sumie 2 pary,które mi sie podobały,ze to byl sklep reeserved to odruchowo wziełam 38 bo mają tak rozmiarówkę zawyżoną zawsze tak mi się wydawało,ale moja mama spojrzała na mie i zabrała mi 38 i dała 36 i miała spojrzenie w stylu ,,chyba żartujesz, one spadną z Ciebie, przymierzyłam te mniejsze i okazały się naprawdę dobre , jakos w nich wyglądałam.No ale później zaszlismy na obiad do restauracji,a ze odmówiłam sniadania bo stwierdziłam,ze ja sniadania zawsze później jem to obiad już musiałam zjeść. Starałam się naprawdę mało zjeść ale już zaczeło się gadanie,ze jeszcze na jakas anoreksje zachoruje,ze nic nie jem, no i żeby jej udowonić ze przeciez jem normalnie to zjadłam,Miałam pierwszy raz takie wyrzuty sumienia,wiedziałam,że źle zrobiłam,ale nie chce jej telefonów codziennie i zapewniania ja ze jem normalnie, nie chce jej okłamywać.Następnego dnia pojechaliśmy do Białegostoku, musiałam zobaczyć się z przyjaciółką bo już się nie widziałyśmy ok.2 lat,jest już zaręczona,trochę się zdziwiłam bo zna tego chłopaka niecały rok,ale okej, skoro się kochają to na co czekać.To właśnie z tą koleżanką zaczełam pierwszy raz się odchudzać, zaczynałyśmy wtedy w gimnazjum od diety  kopenhaskiej,jedzenie chowałysmy do pudeł i wyrzucałyśmy nastepnego dnia rano,Też się bardzo zdziwiła,ze taka szuplutka jestem i powiedziała ze wygladam jak smierc,kazała mi sie obrócic zeby obejrzeć mnie dookoła, nie wydaje mi się żebym tak schudła, po prostu dawno mnie nie widziała.Ona wyglądała dużo starzej niz ją zapamiętałam.Mój namówił mnie na kfc,a ze mój rozbudzony żołądek przypomniał sobie co to jest jedzenie no i chciałam miło spedzic ten dzien to uległam.Poźniej poszliśmy na kawę mrożoną i gofra,pojawił się coś ala napad na jedzenie,Teraz wiem,ze nie mogę ulegać chociażby jednej małej pokusie bo może być ona granatem w moich rękach i wyciągniętą zawleczką.Teraz już wróciłam do siebie. Właśnie wstawiam drugą pralkę brudów. Czy po tym wyjezdzie coś przytyłam ? Napewno. Nie czuję już płaskiego brzucha, za dużo sobie pozwoliłam.Na wagę ustanę za 3 dni.A teraz aczynam głodówkę narazie 3 dni chcę wytrzymać, a później zobaczę czy jakaś dieta czy co.Mimo wszystko cieszę się,że odwiedziałam rodzinę, tego mi trzeba było,odpoczełam od pracy  i sie zrelaksowałam,a to co przytyłam jestem pewna,że zaraz zejdzie po tych 3 dniach :) Co do apetiblock to ma w składzie jakiś cukier, ale mi pomógł wytrwać te 3 dni niejedzenia. Trochę mi go zostało,później spróbuje przejsc na gumę do żucia bo tez nie chcę się od niego uzależnić. Trzymajcie się :)


czwartek, 10 września 2015

Te dni..

I znów jest to samo, tydzień przed okresem zawsze mi się włącza wilczy apetyt. Gdzie mój rozum ? Gdzie są myśli które mówią nie jedz bo będziesz gruba. Najgorzej jest wtedy ze słodyczami,czuję się jak opętana, mogę jeść i jeść,a gdy słodycze znikają pod ręką nagle pojawia się takie zdziwienie OOO JUŻ NIE MA ? JA TO WSZYTSKO ZJADŁAM ? No ja, nikogo innego przecież nie było.Ale już dobrze, okres się zaczął nie mam ochoty na jedzenie to chyba przez te tabletki przeciwbólowe. Będzie dobrze.Cieszę się,że mimo tych napadów na jedzenie nic nie przytyłam (Brawo senes zrobiłeś swoje).Żeby się ustrzec przed napadami czy podjadaniem kupiłam w aptece chrom i takie tabletki do ssania apetiblock liczę,że to coś pomoże,Dziś planuję zrobić głodówkę, mam wolne w pracy wiec powinno się udać. Na studiach użeram się jeszcze z jedną Panią profesor bo nie mogę jej nigdzie złapać,a potrzebuję od niej wpisu do indeksu. Po prostu świetnie. Telefonów nie odbiera, na maile nie odpisuje, pisałam też do jej męża ( profesor i również mój wykładowca) czy może wie w jakich terminach ma ona konsultacje,lecz odpisał mi,ze z takimi pytaniami to do jego żony.(Kurde bez przesady, skoro mieszkaja razem,maja dzieci to chociaż mógłby się zapytać albo przekazać jej zeby odpisała na maila albo chociaż telefon odebrała.) Indeks musze oddać do 15  wrzesnia, niby mam jeszcze czas,ale chciałabym do domu pojechac  12 bo ostatni raz byłam w Grudniu. O przedłużenie sesji nie mogę się starać bo mam wszystko zdane w pierwszych terminach,więc nawet nie miałabym napisać z jakiego powodu, pozatym oni niezbyt chętnie dają przedłużenie.Jeśli tego nie załatwię do 15 to będę musiała płacić 250 zł dla uczelni.Nie stać mnie na to, pozatym to byłaby głupota przecież ja wszystko mam zaliczone,tylko ten głupi podpis...

I powoli tracę nadzieję,żę załatwię to na czas.





piątek, 4 września 2015

Przeleżane w łóżku

Wczorajszy dzień był tragiczny nie pod względem jedzenia bo bilans był okej.Przeleżałam cały z gorączką i wymiotując. Na zmiane wstając i zasypiając.Nigdy więcej nie dam się namówić na sprzątanie tej cholernej sali. Już wam mówię o co chodzi. Raz z miesiącu mamy organizowane w lokalu ,,wielkie sprzątanie'' czyli doczyszczanie maszyn,sali,kibli tid..
Rozpoczyna się zwykle o godzinie 22 i konczy tak o 6-7 rano. Zgodziłam się przyjsc i zając się salą, a jest ona dość sporych rozmiarów.Ostatni klienci wyszli więc można brać się do sprzątania.Dostałam płyn żrący,wiaderko,mleczko,szczotki i gąbki. Już nie wnikając w to,ze sprzątałam sale na kolanach po każdym centymetrze dokładnie bo bardzo zabrudzona już byłą zaczełam się dusić, płyn był bardzo pylący,wiec kierownik wpadł na pomysł żeby pojechac do apteki po takie maseczki na twarz.W aptece całodobowej powiedzieli ze takie maseczki można kupić jedynie w sklepie budowlanym, za to polecili coś z gazą pokombinować,wiec kupili gaze.Zrobili dziurki po bokach na gumki recepturki i na uszy i tak o to taka maseczke miałam na twarzy, Nic nie dawała. Troche ją ponosiłam,a póżniej zdjełam.Całą sale szorowałam 6 h, w ostatniej godzinie czułam się już tak niedobrze,na wymioty mnie zbierało, wszystko mi śmierdziało taka padliną. Nie byłam w stanie dalej pracować, poszłam do głównego chłopaka odpowiedzialnego za to i mówię mu że bardzo źle się czuję, postanowiłam sobie poleżeć na takich kanapach,ale jeszcze bardziej na sali czułam ten smrud.Cała się trzęsłam,byłam bardzo blada,niewiem czy to przez to ze na tej nocce sprzatajacej wypiłam tylko kawe i nic nie jadłam,czy może to,ze przed przyjsciem na to doczyszczanie byłam pobiegac, czy to o ten płyn chodziło.Pozwolili mi iść do domu wiec 5:30 kierunek dom,swieże powietrze, poczułam się troche lepiej,wróciłam do domu,wziełam prysznic i poszłam spac.Przemeczyłam się okropnie,ale już dziś czuję się lepiej.Wczoraj niestety nie cwiczyłam ale to siła wyższa. Wsumie mam już przebiegniete 11,5 km, te całę 50 km wydaje się dość realne.

Bilans z 2,09
otręby owsiane 10g 36 kcl
jogurt typu greckiego 150 g 75 kcl
wafle z algami 228
20 g dżem morela i mango 30 kcl
otreby owsiane z żurawina 10 g 36 kcl
jogurt typu greckeigo 150 g 75 kcl
100 g truskawki mrożone 28 kcl
pieczarki marynowane 100 g 40 kcl
purre ziemniaczane knorr 224 kcl

772/800 zaliczony

Bilans z 3,04
owsianka 193 kcl
truskawki 28 kcl
wafle z algamił 228
nalesniki z jabłkiem 240 kcl
kawałek pizzy ( jak wróciłam z tej nocki mój chłopak wczesniej zamawiał pizze,a ze czułam głód ugryzłam mały kawałak,ale po tylu godzinach byłą okropna w smaku) 200 kcl

889/900 zalicozny






wtorek, 1 września 2015

Pozytywnie

Dzień zleciał mi bardzo szybko, byłam w pracy od 13,30 do 20. Nic specjalnego się nie działo,ale wiecie co ? czuje,że mam siłę,jestem zmotywowana i wiem, że to dobry początek.
Chciałabym wrócić na studia chudsza niż pamiętają mnie znajomi,chcę ich zadziwić,być lepsza,bardziej się starać,mieć lepsze oceny,chę być lepszą wersją siebie,czuć się dobrze będąc sobą.

Bilans z dzisiaj:
Owsianka 193 kcl
jabłko 100 kcl
wafle zbożowo-ryżowe 266 kcl
mała tortilla z kurczakiem ok.300kcl
Razem 859/900 zaliczony

Pozatym postanowiłam,że będę biegać w miarę możliwości. Chciałabym w tym miesiącu przebiec w sumie jakieś 50 km. Dziś myślałam,że wypluje płuca, ale dałam rade na dobry początek 5,5 km. Zaraz też zamierzam robić przysiady, według planu 50.Trzymajcie się :)